5 marca 2008

Aż miło…



Dyskusja rozgorzała aż miło, a ja jak zwykle na dyżurze byłam i zapóźniona w czytaniu jestem. Jednak przynajmniej mogłam sobie hurtem wszystko przejrzeć, i refleksja nasuwa się jedna. Kto nie popracował na SORze ten nie zrozumie…


A wracając do pracy, … no i bym się zapomniała J,


To powiem oględnie, na rzęsach stanęłam , uratować uratowałam, a teraz czekam na cud i daję na msze aby Chopinowska zaraza na mnie nie przelazła.


Nic to, za 6 miesięcy się okaże czy mam szczęście w życiu. Mam jednak nadzieję, że jak mówiła moja babcia złego diabli nie wezmą i po raz kolejny mi się upiecze, a na razie wrzucam na gotowanie, wybielacze i inne wysoce żrące chemikalia moje pracownicze ciuchy…


… a najgorsze jest jednak to, że drugi raz też zrobiłabym tak samo – powołało mnie czy co? J


Pozostaje podejść do ścianki i kulturalnie waląc łbem wytłuc ten brak instynktu samozachowawczego z głowy.


No to zaczynam..


… głupia baba


… głupia baba


…. Cholernie głupia baba-lekarz J

21 komentarzy:

Anonimowy pisze...

.. i... szkoda łba... Misiowi nie będzie się podobal taki w siniakach.... a głupoty nie wyrzucisz, bo wszyscy tak mamy... nawet, jeśli wrzeszczą o bhp w pracy, ile razy zdążysz się zabezpieczyc? gdy czasu za mało?
jeszcze nie wynaleźli lekarstwa na uciekające sekundy...

Anonimowy pisze...

właśnie, szkoda łba :) powołało czy nie powołało i tak nic nie pomoże ;p
gucio

Anonimowy pisze...

Zastanawiam się co oprócz vanishu, ace i innego świństwa pomogłoby mi jeszcze w wytłuczeniu gruźlicy.
Szkoda tylko że po tej dezynfekcji mój ulubiony fartuszek zrobił się zlekka prześwitujący

Anonimowy pisze...

może trzebaby go... zutylizować?
gucio

Anonimowy pisze...

Wyluzuj Oleno
Wbrew pozorom nie tak łatwo się to łapie. Nawet jeżeli usta - usta a sądzę że korzystałaś raczej ze sprzętu. Tyle razy, mnie obcharchali bezdomni z gruźlicą i niczego przez te lata nie podłapałem.
Trzymam kciuki.

Anonimowy pisze...

Chyba zła kolejność Oleno...powinno byc tak-
dobry lekarz
dobry lekarz
głupia baba
głupia baba
A tak swoja drogą jak mozna bylo dopuscic do powrotu i rozprzestrzenienia sie tej groznej choroby po odniesionym nad nia zwycieztwie... No coz...:(:(:( Pozdrawiam --<--(@

Anonimowy pisze...

Oleno,cudnego półdiabla choroba nie tknie,czego Ci życzę!
To jasne,że kto nie pracował na SOR-e nie zrozumie,ale są ludzie i
ludziska,lekarze i lekarzyska,o czym świadczy potworna tragedia Dawidka,którego"uśmierciła" pielęgniarka oddziałowa w Kartuzach odmową przyjęcia do szpitala bez stosownego kwitu.
I co powiedziała ?"chyba Bóg mnie opuścił".Pewnie było odwrotnie,ale to już inna bajka.
Może wreszcie ktoś pchnie reformę w kierunku pacjentów.
Jestem w szoku,bo fakty są bezdyskusyjne.

Anonimowy pisze...

No to stary doktorku,tera to ty
polecisz w kanal,bo bzdury klamliwe piszesz, tak sobie wybierasz jak ci sie podoba.
Bedziesz bronił tej klepmy co tylka nie ruszyla jak dzieciak umieral.Oglondam telewizje i nawt ten Religa mowil ze to obciach dla was i 90 prosent idzie na pesje dla was i szpitale pod kreha.Kontrol tez zrobia na odzialach do ratowania bo se przechowalnia robicie.ja cie czytalem i moze ciemna masa jestem ale jak ogladnalem twn to widze ze klamiesz.okropna recz sie stala ,to moze ci smaru dac zebys sobie przeczyscil mozgownica
i jak dajesz nieprawdziwe dane jak sie nie wnerwic.
Ja Pania Olene przepraszam ,ze tak pisze,ale po tyj smierci moze cos zrobia.Tobie doktorku tez wspolczyuje ze bezdomni ci harhaja ale na medycyna to sam poszedles.I Religa mowil ze najpierw czlowiek potem papiery ja wam tego zycze ale cos robcie zeby tak bylo.
Pa,pa doktorku u nas tak mowia do siebie cioty to do mnie tak nie pisz.

Anonimowy pisze...

Smierć Dawidka to niewyobrażalna tragedia i...ewidentny przykład połączenia niewydolnego systemu i braku jakichkolwiek standartów postępowania, ze skrajną bezdusznością i skretynieniem poszczególnych ludzi, którzy odmówili dziecku pomocy. Zresztą każda śmierć wskutek zaniedbań lub głupoty tych, którzy mają za zadanie pomagać jest zawsze tragedią i nigdy nie powinna ujść bezkarnie. Mam nadzieję, że sąd szybko i surowo oceni winę odpowiedzialnych za to nieszczęście.
Jestem autentycznie wkur....ny. Codziennie na naszym SORZE wkładamy tyle pracy w stworzenie jak najlepszego systemu działania, żeby "złota godzina" trwała naprawdę maksymalnie godzinę. W ciągu roku wymieniliśmy kilka osób, które nie nadawały się do pracy tutaj. I cóż... dyrekcja przysyła nam nowych bez sprawdzenia, bez choćby rozmowy z nami. Część na szczęście się sprawdza, a resztę trzeba gdzieś przenieść, a wiecie jakie to trudne w obecnych czasach.
Rok przed tym jak zacząłem pracę w tym szpitalu, też zdarzyła się podobna historia. Rejestratorka kazała pacjentowi jechać do innego szpitala bo był "nie rejonowy" Lekarz zajęty chorym w ciężkim stanie, nawet nie wiedział, że ten chory był w poczekalni. Człowiek umarł pod bramą szpitala. I co? W ciągu tych paru lat pracy kilkakrotnie udało mi sie "wyłapać" takie sytuacje w wykonaniu rejestratorek lub niektórych pielęgniarek. A ilu nie wyłapałem?? Mentalność ludzka jest najtrudniejsza do "wyprostowania".
U niektórych po prostu odzywa się syndrom posiadania odrobiny władzy i możliwości pokazania drugiemu człowiekowi "..ja tu rządzę.." . Bardzo trudno jest to wyplenić z zakompleksionych ludzi, dlatego niereformowalnych musieliśmy i niestety będziemy nadal musieli wymieniać.
A wystarczyłoby stworzyć obowiązujące w całej Polsce standarty postępowania. Co z tego, że ma je nasz SOR skoro nie ma ich lekarz najbliższego POZ i przysyła chorego z zawałem na własnych nogach.I tak dalej i tak dalej. Od lat postulujemy wprowadzenie tych zmian, ale cóż, nikogo na górze to nie obchodzi. Nie usprawiedliwia to w żaden sposób winnych tych tragedii ale może pomogłoby ich wziąść "za pysk" i może zapobiegło by takim zdarzeniom.
Może tego doczekamy Oleno.
A póki co róbmy swoje na naszym "podwórku" mając satysfakcję z małych codziennych zwycięstw. Psy szczekają karawana idzie dalej jak mówią arabowie.

Anonimowy pisze...

Obawiam się,że po tym wypadku psy
będą szczekały jeszcze głośniej,ponieważ ciągle stosuje się zasadę "odpowiedzialności zbiorowej",Co gorsza,szefowa strajku pielegniarek próbowała bronić tej która zawiniła.To bardzo może zaszkodzić opinii środowiska lekarskiego i w konsekwecji rozjuszyć pacjentów.
Mam nadzieję,że winna dostanie swoje 5 lat za kratkami,bo pielęgniarkom wkładającym wcześniaki do kieszeni uszło na sucho.A ile radochy przy tym miały,tego nikt już nie pamięta.Autorki, nie koniecznie ze zdjęciami dzieci- zbyt potworne/,powinny być umieszczene w necie na portalu -Uwaga!zły człowiek,dla przjemności podgryza gardło-.
Stary doktór ma rację,tylko jak mu tu zwiększyć siłę przebicia do tej "góry"?Nie ma na co czekać skoro szpitale mogą upaść.
Rząd stoi nierządem.To może niech
tzw. naród się zamanifestuje w swojej obronie - za i dla Dawidka.
Guzik! już knują,ze ciało wydadzą /taktycznie/za miesiąc.
Nic tylko sie pochlastać.

Anonimowy pisze...

Tragedia dziecka wszystkich porusza, a ponieważ jestem trochę po sąsiedzku z tamtejszym szpitalem to opowiem wersje nie podkoloryzowaną przez TVN.
Faktem jest, że matka została odesłana ze szpitala w Kartuzach przez oddziałową, jednak wyglądało to tak:
Korytarzem szpitalnym szła oddziałowa z sekretarką kiedy zaczepiła je matka z dzieckiem w "beciku" z zapytaniem:

Gdzie ma się zgłosić z dzieckiem z gorączką.

Na co oddziałowa odparła:

Do lekarza rodzinnego, a jeśli będzie potrzeba wrócić za skierowaniem na oddział. I matka poszła.

Zawiodło w tym przypadku wiele osób . W mojej ocenie przede wszystkim lekarz POZ, bo niepojętym dla mnie jest fakt że stwierdziwszy że dziecko "źle wygląda" nie zając się nim, i nie wezwać karetki tylko puścić matkę na żywioł. Błędem matki to że nie umiała przekazać tego co ja niepokoi, bo sam fakt gorączki nie jest równoznaczny z koniecznością przyjęcia w SOR natomiast słowa np. "ciężko oddycha", "jest blady" nie zostawią nikogo obojętnym. Błąd SORu polega na tym, że nie wykazano zainteresowania dlaczego matka lata po szpitalu i wybrano wersje łatwiejszą czyli pytanie-odpowiedź-zapomnienie o sprawie. Szkoda tylko że za błędy dorosłych zapłacił mały chłopiec.

I mała uwaga do pana Marcina - dziecka na SORze nie widział nikt z lekarzy. Trudno zainteresować się pacjentem o którym się nie wie że przyszedł, trudno również całą dobę stać w drzwiach aby mieć na wszystko oko.

Anonimowy pisze...

Oleno,przypuszczam,że dowiedziałaś się tego co chcieli Ci powiedzieć.Szpital w Kartuzach ma od dawna złą opinię,bóle kregosłupa zdiagnozowano jako "wzrostowe" ,a 13- letni chłopak zmarł na białaczkę.
Byłaś na dyżurze i może nie wysłuchałaś całej relacji matki.Dziecko poczuło się w nocy źle więc zawieziono go do lekarza rodzinnego,tam się okazało,że nie ma teraz żadnego lekarza,więc pojechali do szpitala.
Co matka 1/2 rocznego dziecka może/czy musi/ zakomunikować pielęgniarce jeśli u maleństwa występowała tylko gorączka!!.Dziecko widziało 5 osób na izbie przyjęć/sekretarki ?/ i nikt go nie zbadał,tylko odesłał po skierowanie do szpitala.
KWIT,PAPIER CENNIEJSZY NIŻ ŻYCIE.
No to pojechali/20 km./,lekarz rodzinny był,ale Dawidek był już na innym świecie.
Ta relacja była w środę w TVN i żadnego koloryzowania,same fakty.
Błąd matki!wybacz argument komletnie nie trafiony.Jak oddycha i czy jest blady mogła zauważyć pielęgniarka.Kobieta z wrzeszczącym dzieckiem przegoniona z ośrodka do szpitala mogła być w szoku.Zadaniem lekarza jest ocena POWODU złego stanu zdrowia,którego oddziałowa nawet nie zawołała.Zresztą na dobra sprawę sama mogła "zerknąć".
Takie mała dziecko nie powie Ci; boli mnie brzuszek,matka też nie jest w stanie tego ocenić.Dlatego ze szczególną troską należy podchodzić do tego typu przypadków.Znieczulica i olewka - tyle.
Zresztą,po co to piszę sama wiesz doskonale.
Z faktów przekazanych przez TVN nie wynika,że koloryzowali.
Natomiast jedno jest pewne,oddziałowa będzie się bronić wszelkimi możliwymi sposobami,bo artykuł z którego może odpowiadać jest zagrożony karą do 5 lat kratek.
Pożyjemy zobaczymy jak to było.Narazie mam prawie 50% pewności,że sekcja zwłok wykaże,że maluszek zmarł na skutek ciężkiego urazu narządów wewnętrznych spowodowanych n.p. uderzeniem pięścią w brzuch,albo niedopilnowany zeżarł "Kreta" do zlewów.
Jeśli środowisko medyczne będzie się nawzajem tak solidarnie bronić,tym gorzej dla niego.Wypowiadał się Religa ,Szef Naczelnej Izby Lekarskiej- w tonie jednoznacznego potępienia takiego zachowania.Bez znajomości faktów nie robiliby z siebie idiotów.
Tak sobie myślę....,a czas pokaże.

Trudno,będę złośliwa.Należy napisać intrukcję dla pacjentów i ich rodzin,jak mają komunikować dolegliwości,co by przekonać lekarza do zasadności podjęcia właściwych czynności,zwanych diagnozowaniem.
Niech się ktoś pokusi o napisanie tego,zarobi fortunę.

Anonimowy pisze...

Bzyku tu nie chodzi o unikanie odpowiedzialności, raczej o to aby każdy był odpowiedzialny za to co mówi i robi. Pacjenci też. Niestety często jako środowisko spotykamy się z oskarżeniami że "nie czytaliśmy w myślach albo nie rozumieliśmy miedzy słowami". Osobiście byłam Świadkiem sytuacji kiedy to kolega diagnozował pacjenta Z BÓLEM NOGI który oprócz owego bólu nogi a konkretniej stopy nic innego nie zgłaszał mimo wałkowania przez kolegę pytaniami o dolegliwości wszelkie w tym o ból w kl. piersiowej. To że ma zawał wyszło tylko dlatego że na moim oddziale praktycznie wszyscy mają wykonywane ekg. Jakie byłyby relacje w TVN gdyby nie daj Boże pacjent umarł z powodu nierozpoznanego zawału? Jak znam życie byłoby to oczywiście winą lekarza że nie zgadł ewentualnie nie poznał po oczach.

A w nawet najbardziej prawdziwie wyglądające relacje telewizyjne nie wierzą odkąd byłam (jeszcze na studiach) naocznym świadkiem pewnej sytuacji właśnie w szpitalu kiedy to trzeba było wyprowadzać praktycznie siła podchmielona rodzinę pewnego chorego pana bo zrobili sobie w sali zakrapianą imprezę. Na drugi dzień obejrzałam relacje gdzie owa rodzina we łzach opowiadała jak to CI lekarze utrudniają im kontakt z dziaduniem i w dodatku go źle leczą i chcą łapówki. Media grzmiały o konieczności przykładnego ukarania, ludzie pomstowali na szpital a prawda... a kto by się prawda przejmował.

Anonimowy pisze...

ja też nie wierzę bezkrytycznie w to, co media donoszą - już trochę czytałam/słyszałam rozbieżności między tym, co piszą/mówią a prawdą... więc zawsze biorę poprawkę...
I to nie jest równoznaczne z obroną tej pielęgniarki czy kogokolwiek innego, z oskarżaniem zresztą też nie

gucio

Anonimowy pisze...

Widę, że walenie głową przeszło na Ciebie z Piłsudskiego :-).
A tak na poważnie: jak już Cię POWOŁAŁO, to niech Cię trzyma. Tylko poczucie misji sprawia, że udaje się w życiu zdziałać więcej niż w jakimkolwiek innym przypadku.

Anonimowy pisze...

Oleno,widać z tego,że tak naprawdę powinniśmy wierzyć tylko naszym oczom i uszom.Tylko,że nie wszędzie możemy BYĆ.
I trafiłaś w sedno!na Twoim oddziale robią wszystkim EKG i bardzo dobrze,bo nikt nie musi być jasnowidzem.Doskonale wiemy,ze najtrudniej jest zdiagnozować to co NIEWIDZIALNE.
Mój przyjaciel miesiąc temu leczył widoczną różę na nodze,ale czuł się " niewyrażnie",przez skypa wymusiłam na nim zrobienie kompleksowych badań i okazało się,ze ma białaczkę szpikową/stan krytyczny/.Lekarze robili swoje a my modliliśmy się jak wariaci.Jest po pierwszej chemii i już jest w domu z zaleceniem wyrwania popsutych zębów.Nie mógł być tylko na promocji swojej książki-przekład poezji mistyka perskiego Rumiego.Pyszota.
DIAGNOSTYKA,nie znam się na tym,ale wiem,że dużo można odkryć niewidzialnego.Wałkowanie pacjenta pytaniami nie zawsze skutkuje.
Jest też prawdą,że media to padlinożercy/ z popytu żyją/,ale akurat TVN, w "Uwadze" zwłaszcza, stara się pokazywać problemy i je rozwiązywać.
Od faktu do wyroku,czasem upływają lata i już nikt nie pamięta o tragediach.A wymóg KWITÓW przyjęcia do szpitala pozostaje,aż do kolejnej tragedii.Mnie chodzi o to,żeby wyciągac wnioski i poprawiać błędy.
Media niech sobie gaworzą,ale my też jesteśmy za coś odpowiedzialni.Złoty środek,a nie śpiączka? nie, "róbmy swoje" i do domku pod kołderkę,a świat się wokół nas sam naprawi,minister zdrowia weżmie kasę za opier... się i każdy będzie żył jakby nic się nie stało,bo ważniejszy jest pępuszek.
Bredzę jak porypana "siłaczka",ale
BARDZO NIE LUBIĘ !!!!wrrrrrrrr !! chamstwa,znieczulicy,nonszalacji i ROBIENIA KRZYWDY DLA KAPRYSU I Z GŁUPOTY i nikt mi nie wmówi,że to jest zdrowy egoizm.
Punto! jak mówią meksykanie.

Anonimowy pisze...

Wielokrotnie powtarzałem: MEDYCYNA UCZY POKORY!!!!. Pracuję już tyle lat i mimo doświadczenia, bez przerwy spotykam się z tym, że kolejny chory, którego objawy wskazują na błahe schorzenie, po ROZSZERZONEJ diagnostyce, okazuje się mieć chorobę wymagającą matychmiastowej interwencji. Weźmy chociażby tak popularną ostatnio sepsę. Przecież najczęściej zaczyna się jak zwykłe przeziębienie i jeżeli pacjent trafi do lekarza w tym pierwszym okresie choroby, to może zostać potraktowany jak każdy z początkamu grypy. I nie sposób na tym etapie tego odróżnić, czego nie rozumie większośc laików (to nie do Ciebie Bzyku). I kiedy po powrocie do domu, stan chorego pogorszy się a rodzina nie zareaguje dość szybko (a do tego wystarczy zwykłe logiczne myślenie - tylko tego to u nas deficyt odwieczny) i nie wezwie ponownie lekarza,to potem bardzo często jest już za późno. I kiedy dochodzi do tragedii to całą winę, media i tak zwany "zdrowy sieroznyj aktyw" społeczeństwa zwali na tego lekarza, który na początku ogłądał pacjenta. I co ma taki lekarzyna potem zrobić? Wróżyć z fusów czy wszystkich z objawami przeziębienia kierować natychmiast R - ką do szpitala??? Można tak robić, tylko tego nie udźwignąłby nawet szwedzki system ochrony zdrowia. (A chciałbym zobaczyć minki naszych mądrali, gdyby musieli zapłacić 60 albo nawet 70% podatku jak tam - ha ha). Ale to do społeczeństwa nie dociera i nie dotrze. Bo takie są prawa "stada" - nie myśli, tylko wali za tym szczekającym najgłośniej. Tak było zawsze, jest i będzie. I tutaj jeszcze jeden problem, bardzo trudny (proszę mnie tylko dobrze zrozumieć). Często zdarza się ,że rodzina, która np. zbyt późno przyprowadziła, dziecko do lekarza, lub zaniedbała dostatecznej opieki, chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia, najgłosniej atakuje wszystkich dookoła. I to jest normalny mechanizm psychologiczny. Tylko warto byłoby, żeby reszta społeczeństwa, zamiast jak stado owiec, bezmyślnie waliło za najgłośniej beczącym, włączyło bolesny proces zwany myśleniem. Niestety nie mam nadziei, że tego doczekam w naszym kraju. Tutaj myślenie to proces rzadki , towar deficytowy. No i wymaga pewnego wysiłku.
Dlatego każdy decydujący się na wykonywanie zawodu lekarza, pielęgniarki, ratownika, musi wpisać w koszta, codzienne pretensje, napaści, pomówienia, agresję ze strony tych, którym chcą udzielić pomocy. I mimo tego kubła pomyj jaki codziennie na nas się wylewa, róbmy swoje z pasją tak dla niektórych niezrozumiałą.
Gorzkie to ale niczego się tutaj nie da zmienić.

Anonimowy pisze...

Stary doktórze,wstęp jakby dobry,niestety potem włączył się proces samousprawiedliwiania zapełniający deficyt myślenia na obszarze całego województwa.
Nikt nikogo nie oskarża za brak daru jasnowidzenia przy diagnozowaniu!Tylko o zaniechanie
podjęcia jakichkolwiek działań dignozujacych.O konkretny przypadek śmierci Dawidka.
Inne wpadki lekarzy zdarzają się też,choć bardzo rzadko,kiedy i im bolesny proces myślenia,albo zwykłe pójśie na skróty się przydarzy.Nie lubię słowotoków,więc krótko:moją mamę 20 lat! temu lekarz rodzinny katował gentamecyną,bo myślał,że to stan zapalny w jelitach.
Na własną rękę zrobiłam jej prostą analizę krwi w prywatnym gabinecie analiz.Blady jak papier analityk/z dobrze funkcjonujacymi szarymi/ przyniósł mi wynik z komentarzem- to nowotwór!Niestety miał rację.
Dwa:ludziom chorującym na nawrotowe zapalenie górnych dróg oddechowych wmawia się,że wynik wymazu z nosa i gardła będzie za 4tyg.A to nie jest prawda,może być za dwa dni!No i lekarz testuje jak na myszkach,kolejne antybiotyki,aż odporność spadnie do zera i być może trafi we właściwy./na życzenie, podam nazwisko lekarza,który ujawnił,że okres oczekiwania na wymaz nie musi być tak długi./
CZY TO JEST FAIR !
Szkoda słów w tak pięknym dniu,lepiej korzystać z uroków kobiecości/jak codzień/ i w tak zwanym międzyczasie
posłuchać "wrażej"stacji tok-fm gdzie o chorobach,ich przyczynach,leczeniu, mówi się "dokładnie" i nic nie ma do ukrycia.
Proszę! skończcie z tą martologią zawodu lekarza i uczciwie przyznajcie z iloma wyrazami podziekowań i uznania się spotkaliście.Gdyby to był tak ciężki kawałek chleba,to ludziska nie waliliby na medycynę drzwiami i oknami,łapówkami dla egzaminatorów,nielegalna giełdą pytań na egzaminy wstępne.
Uroczyście oświadczam,że zamieściłam w prasie lokalnej podziekowania dla lekarzy Kliniki Zatruć za uratowanie życia mojemu synowi.
Ubolewam także nad stosowaniem zasady odpowiedzialności zbiorowej/umknęło cóś doktorowi/,ale także nad postawą lekarze,lekarzyny,lekarzyska,pielegniarzyska-łączcie się z bólu nad niesłusznie skrytykowanym.
A KWITY POZOSTANĄ SPRAWĄ NIEZAŁATWIONĄ-powodzenia.
Jest "sęk" miedzy lekarzem a pacjentem- biurokracja i głupota przepisów, a o to nie warto sobie skakać do oczu.Przez to nakręca się spiralę wrogości do lekarzy,nad tym radzę pomyśleć,a nie tarzać się masochistycznie w kuble pomyj.
Pasjonata masochistę rozumiem doskonale/taki urok/,ale wielu spięć udałoby się uniknąć włączając bolesny proces zwany myśleniem i działaniem.
Mam cudownego lekarza POZ i jest wielu takich.
Z autopsji wiem,że lekarze są szanowani,może ta Izba Przyjęć jest wyjątkowo zadżumionym miejscem.Czyżby spiskowa teoria "wściekłego stada" ?
Życzę pasji bez goryczy.

Wszystkim blogującym Paniom w dniu ich Święta,uwielbienia na codzień i satysfakcji wszelkiej,niech gorzkie zmieni się w słodkie./no oprócz "Żołądkowej gorzkiej",czy co kto lubi/.
Pozdrawiam cieplutko.
Kompletny ignorant między fachowcami.Co prawda to prawda.

Anonimowy pisze...

O kurcze.
Tak się zaangażowałem w dyskusję, że blogowo umknął mi 8 marca.
Zgłaszam samokrytykę przed frontem oddziału.
Oczywiście wszystkim paniom dzisiaj i zawsze jak najwięcej usmiechu i atencji i NORMALNEGO i partnerskiego traktowania, nie bez zachwytów i uwielbień ze strony brzydszej połowy świata.

Drogi Bzyku
Ja się wogóle nie usprawiedliwiam, opisuję tylko realia codziennego działania, nie nawiązując nawet (tym razem) do sprawy Dawidka.

Anonimowy pisze...

Drogi Doktórze
jak widzę "Drogi Bzyku" to mi skóra cierpnie w przeczuciu potężnej dawki ATENCJI/odmiana jadowita/.
Opanowując emocje,wyjaśnienie biorę na rozum i przyjmuję za wystarczające.
Wysyłam partnerskie OK!

Anonimowy pisze...

Tytułem wyjaśnienia,trauma, spowodowana była rozmową tel. z pewną zadziorną i nie reformowalną panią.Życzę,co by jej żółć na mózg nie padła.
Doktorze, przejmujesz złe nawyki,
ewidentną małostkowość/czyt. chamstwo/ nazywając pragmatyzmem.
Na zawsze życzliwy
Bzyk