Czyli pojechałam na święta do mamy. A że ostatnio w domu rodzinnym jestem raczej rzadkim gościem, to oszalała od nagłego przybytku kobieta (wszystkie dzieci w domu i to w tej samej porze)napiekła, nagotowała i ogółem przyrządziła chyba tonę pysznego jedzonka. I nawet dla mnie od 16 lat jaroszki w końcu znalazło się cos na ząb (zazwyczaj "bieduję" na imprezach rodzinnych jako, że mięsiwa nie jadam). A ja biedny żuczek wolę mam słabą, więc jak dopadliśmy z Misiem do michy…
… a dzisiaj była "twoja chwila prawdy" czyli waga elektroniczna w pracy – i okazało się że jak mnie w robocie nie ma to i wagę zepsuć potrafią, albo te słuchawki, pagery i farmindeksy tyle ważą, bo przecież nie ja J
… poza tym wszystkie dziewczyny zaraz po wejściu krzyczą że zepsuta, a ogół zawsze ma rację!