31 marca 2008

Okrucieństwo losu



Przychodzi człowiek zmęczony do domu, a tu…

… mąż na służbie

... kawy zostały dwa ziarenka

… i jeszcze papier toaletowy się skończył

… a tak w ogóle to ptaszki na mnie srają L

27 marca 2008

Termometr


Zostałam szczęśliwą posiadaczką bezprzewodowej klawiatury – niestety za drugim podejściem ponieważ cudo moje wybrane okazało się być fabrycznie niezdatne do użytku i musiałam wymienić na inne.

Stojąc w punkcie reklamacji byłam świadkiem takiej oto skargi.

Pewna pani oraz jej mamusia nabyły w sklepie termometr skroniowy i jak nabyły tak zaczęły testować i co się okazało. Termometr posiadał straszliwą usterkę a mianowicie pokazywał co raz to inny pomiar a to był temperatury 36.7 w następnym pomiarze już 36,9 a potem znowu 36,8 'C i co teraz. Awantura wywiązała się straszliwa panie krzyczały na pracownicę punktu obsługi że:

- Jak to może być…!

- Co to za szajs…!

- I jak one mogą wiedzieć czy już wzywać do dziecka pogotowie czy jeszcze nie…!

Po którymś z kolei razie nie wytrzymałam, i wtrąciłam że w zasadzie pomiary są w granicy błędu statystycznego , a pomiar temperatury "zewnętrznej" nigdy nie będzie 100% dokładny…

... Oj naraziłam się paniom okrutnie, zebrałam opeer za to "co się tak wymądrzam" w końcu one wiedzą i już

Cóż było robić uznałam swoją małość J i waliłam się po biuście aż dudniło…

Może nie koniecznie zgadzałam się z twierdzeniami dwóch uroczych czar… pań , ale uznałam swoją głupotę i naiwność skoro podjęłam się próby tłumaczenia zjawisk oczywistych ludziom niereformowalnym.

I jeszcze dostałam od Misia za to że nie nauczyłam się jeszcze że ludzie rzadko kiedy chcą pomocy znacznie częściej potakiwania.

A reklamacje załatwiłam miło szybko i co najważniejsze skutecznie. J

25 marca 2008

Do przemyślenia… i czekam na komentarze


Wracając dziś rano po dyżurze tuż pod moim mieszkaniem zobaczyłam następujący widok. Zaparkowana karetka paramedyczna do której wchodzi sąsiadka wraz z osobą towarzyszącą. Rozsiada się na siedzeniu, ratownik usiłuje załadować torby po czym odjeżdżają.

Trochę się zdziwiłam sytuacją więc spytałam męża czy może coś wie.


Kanwa zdarzenia która opowiedział mi mój Misio przy śniadanku była taka, że sąsiadka pochorowawszy się na coś co nazwała "grypą żołądkową" stwierdziła, że potrzebna jej jest pomoc medyczna więc niewiele myśląc uderzyła do nas (stąd Misio znał sytuację), bo skoro się ma sąsiadkę lekarkę to żal nie skorzystać.


Szczęśliwie byłam na dyżurze J


Kolejną koncepcją było, że na pewno mamy jakieś leki w domu, na szczęście Misio wykazał się dużym rozsądkiem i choć wmawiano mu że jako mąż lekarki to na pewno wie co dać, w lekarza się nie bawił za to poradził aby taką dolegliwością udać się do dyżurnej przychodni lub wziąć leki p/gorączkowe poczekać do jutra i pójść do lekarza POZ – bo on by tak zrobił.


Jak się okazało do apteki trzeba by było jechać, w naszej przychodni są kolejki zwłaszcza w pierwszy dzień po świętach, generalnie problemy które w dotarciu do lekarza POZ rozwinęła sąsiadka wprawiły Misia w potężny opad szczęki więc dla dobra kontaktów sąsiedzkich postanowił nie komentować, i w ogóle się nie odzywać.


I tak do chodzącej kobiety z grypą żołądkową przyjechała karetka …

22 marca 2008

ŻYCZENIA


Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH DLA WSZYSTKICH ZAPRZYJAŹNIONYCH, SKRYTYCH CZY UKRYTYCH CZYTELNIKÓW NAJLEPSZE ŻYCZENIA
WIELKIEJ OBFITOŚCI WIOSENNEJ POGODY, KICAJĄCYCH ZAJĄCÓW, ŚWIEŻYCH JAJ

ORAZ

JAK NAJMNIEJ PROBLEMÓW

JAK NAJWIĘCEJ HUMORU

I
WIELU GORĄCYCH DYSKUSJI J

OLENA

NO I OCZYWIŚCIE

MISIU I NIKITA

20 marca 2008

Po prostu szczęka opada


W wielu newsach przewija się dzisiaj wątek ewakuacji radomskiego szpitala, bo lekarze nie chcą na proponowanych przez dyrekcję zasadach podpisać DOBROWOLNEJ klauzuli o przedłużonym czasie pracy. O dziwo w rozporządzeniu o czasie pracy lekarza jest wyraźnie napisane że "pracodawca nie może zmuszać ani w jakikolwiek sposób wywierać nacisku celem podpisania przez lekarza klauzuli opt-out" . I nagle robi się z tamtejszych lekarzy kozły ofiarne bo nie chcą dobrowolnie podpisać tego do czego ich zmusza pracodawca.




NO DO CIĘŻKIEJ CHOLERY – JAKA W TYM DOBROWOLNOŚĆ




Tak więc o co w tym do cholery chodzi, ministerstwo zdrowia całkiem sfiksowało i własnych rozporządzeń nie przestrzega? A wojewoda mazowiecki pewnie wcale ich nie czytał.




Ale co tam, nic że sytuacja klarowała się przez 3 miesiące i nic w tej sprawie nie zrobiono. Ważne że w prasie można przedstawić medyków jako czarne owce, i zakały rodu ludzkiego nie wspominając że ten przedłużony czas pracy jest DOBROWOLNY i nikt nie musi się tłumaczyć dlaczego nie chce robić czegoś czego nie musi i po prostu nie ma na to ochoty.




A do tego jeszcze te cudne komentarze internautów, którzy nie zadając sobie trudu myślenia z lubością wylewają teraz kubły pomyj




Może następnym etapem będzie DOBROWOLNE przykucie nas łańcuchem do stołu operacyjnego czy kaloryfera w gabinecie abyśmy mogli DOBROWOLNIE a najlepiej CHARYTATYWNIE po godzinach leczyć pacjentów którym się należy.

17 marca 2008

Mały powiew normalności


Wyczytałam dziś w Internecie zapowiedzi zniesienia osłon socjalnych, w tym prawa do świadczeń zdrowotnych dla osób bezrobotnych nie chcących podjąć pracy. Nie powiem prawie piałam z zachwytu. Pewnie kilka lat wcześniej miałabym mieszane uczucia, bo pracy nie było a choć podejście do życia mam skrajnie kapitalistyczne, to jednak nie lubię ludzi bez pomocy zostawiać. Jednak dziś sytuacja jest diametralnie inna, pracy nie ma ten kto jej nie chce mieć.

Ja wiem zaraz padną głosy sprzeciwu, ale biorąc pod uwagę, że praktycznie na każdym sklepie w mojej dzielnicy wiszą ogłoszenia typu: "zatrudnię …" , biorąc pod uwagę, że w miasteczku o podobno 40 % bezrobociu moja mama nie mogła znaleźć "chłopa do taczki", to nikt mi nie wmówi że pracy nie ma. Za to są ludzie którzy twierdzą, że za 1000 zł nie chce im się z łóżka wychodzić – tak się składa że jeszcze 4 miesiące temu właśnie za ten tysiąc nie tylko wychodziłam z łóżka, ale i 60 km co dzień do pracy dojeżdżałam.

Teraz wraca jeden z drugim z Anglii czy Irlandii będąc oficjalnie na polskim bezrobotnym i klaruje, że ma bóle brzucha od trzech miesięcy, żąda aby go wyleczyć od ręki, zrobić WSZYSTKIE badania i to szybko bo jutro wylatuje znowu. I bez gadania bo "On mi za to płaci…", oczywiście na tym jednym bezrobotnym żeruje również żona i dwójka dzieci i wszyscy nam za to płacą.


A już alkoholicy jak nam za to płacą… aż się uczciwie pracujący ludzie dziwą gdzie idą ich składki skoro tyle pieniędzy państwo od nich pobiera, a do poradni kardiologicznej dostają termin za 6 miesięcy.

Może to się w końcu ukróci … a może po prostu naiwna jestem.

8 marca 2008

Troskliwe mamusie



Nic tak nie cieszy jak dyskusja na forum – za co wszystkim komentującym dziękuję – no i oczywiście daje mi to cholernego kopa do pisania.


A dzisiaj zacznę tak. Zapewne wiele matek w swojej ocenie są dobre, troskliwe, dbają aby ich dziecko było zdrowe i aby nic mu nie brakowało, ba są wręcz gotowe zagryźć tego kto by chciał ukrzywdzić ich pociechę. Czemu o tych oczywistościach wspominam…


Otóż wybraliśmy się z Misiem z okazji dnia kobiet do naszej ulubionej restauracji. Zawsze zajmowaliśmy stoliki w Sali dla niepalących, niestety tym razem wszystkie były zasiedlone w związku z czym kelnerka zaproponowało dość oddalony stolik na górnym piętrze gdzie jest sala dla palących. Co było robić po 3 godzinnym spacerze w ZOO tak zgłodniałam , że pal licho. Zasiedliśmy, zamówiliśmy po czym zaczęłam obserwować otoczenie bo akurat w tej sali byłam po raz pierwszy. Przyjemnie nawet było chociaż zaciągało papierochami, i nagle moja uwagę zwróciło to że większość stolików zajmują rodziny z małymi dziećmi, których średnia wieku wynosiła ok. 3 lata. Mamusie zajmowały się nimi bardzo troskliwie, karmiły rosołkiem, pytały czy może grymaśna pociech zechciałaby fryteczki skoro zupki nie lubi. A to wszystko między jednym a drugim zaciągnięciem się petem. Paliły też ciocie , tatusiowie, babcie nad dzieciakiem który brykał w najlepsze wciągając znaczne porcje dymu wisiała siwa chmura aby miał skąd czerpać. Potem oczywiście w gabinecie lekarskim awantury skąd te infekcje alergie , i na pewno lekarz źle leczy….


Po prostu obraz troskliwej kochającej rodziny. Z czystej złośliwości pootwierałam w swoim otoczeniu wszystkie okna, na co podniósł się jęk protestu że dzidziuś się przeziębi, na bezczelnego odparłam więc, że lepiej żeby się przeziębił niż płuca nikotyna niszczył. Powiem wam , że już wiem jak się czują małpy w klatce, bo wszyscy patrzyli na nas jak na jakieś dziwne okazy którym w dodatku noga na czole wyrosła. Kompletne niezrozumienie. A ja i tak zostaje przy swoim i jestem zdania, że:


Kulturalny człowiek nie pali przy jedzeniu, a troskliwa matka nie pali przy dzieciach.


Bo ja naprawdę kurna mać nie mogę zrozumieć dlaczego puszczenie bąka w towarzystwie jest powodem do wstydu skoro zapalenie papierosa nie jest.

5 marca 2008

Aż miło…



Dyskusja rozgorzała aż miło, a ja jak zwykle na dyżurze byłam i zapóźniona w czytaniu jestem. Jednak przynajmniej mogłam sobie hurtem wszystko przejrzeć, i refleksja nasuwa się jedna. Kto nie popracował na SORze ten nie zrozumie…


A wracając do pracy, … no i bym się zapomniała J,


To powiem oględnie, na rzęsach stanęłam , uratować uratowałam, a teraz czekam na cud i daję na msze aby Chopinowska zaraza na mnie nie przelazła.


Nic to, za 6 miesięcy się okaże czy mam szczęście w życiu. Mam jednak nadzieję, że jak mówiła moja babcia złego diabli nie wezmą i po raz kolejny mi się upiecze, a na razie wrzucam na gotowanie, wybielacze i inne wysoce żrące chemikalia moje pracownicze ciuchy…


… a najgorsze jest jednak to, że drugi raz też zrobiłabym tak samo – powołało mnie czy co? J


Pozostaje podejść do ścianki i kulturalnie waląc łbem wytłuc ten brak instynktu samozachowawczego z głowy.


No to zaczynam..


… głupia baba


… głupia baba


…. Cholernie głupia baba-lekarz J

1 marca 2008

Gorze niewiernym!



Szlak mnie trafił i krew nagła zalała, jak usłyszałam w telewizji, że Pani Minister postanowiła, że skoro brak lekarzy ratunkowych to otworzy się krótka ścieżkę i będzie więcej. Czy moja specjalizacja to jakaś nieudane dziecko medycyny, albo dziedzina dla przygłupa, że można ją bezkarnie skracać bez szkody dla jakości wykonywanych świadczeń.


A może to ma być powszechna praktyka na niedobór specjalistów, bo jeśli tak to sobie otworze krótką ścieżkę z anestezjologii, albo z chirurgii – a co, nie dam rady J.


A już tak na poważnie, wielu osobom się wydaje (niestety w tym i lekarzom) że KAŻDY może pracować w ratownictwie i że jest to idealny sposób na dorobienie. I tak sobie pracują i dorabiają, a ja potem świecę oczami za dziwne koncepcje lecznicze lekarza dermatologa. Skończyły się już czasy załaduj-skieruj, za to nadchodzą trudnej technicznie, bardzo szerokiej i z wieloma wysokospecjalistycznymi procedurami medycyny ratunkowej, tak więc czasem argument dla krótkich ścieżek typu 20 lat w pogotowiu czy dziedzina pokrewna niewiele znaczy, a jeśli ktoś tak bardzo chce się wciągnąć w medycynę ratunkową to pięć lat specjalizacji go nie odstraszy.


Więcej pisać nie będę bo mi z nerwa żyłka pęknie i sama stanę się pacjentem swojej specjalności. J