17 marca 2008

Mały powiew normalności


Wyczytałam dziś w Internecie zapowiedzi zniesienia osłon socjalnych, w tym prawa do świadczeń zdrowotnych dla osób bezrobotnych nie chcących podjąć pracy. Nie powiem prawie piałam z zachwytu. Pewnie kilka lat wcześniej miałabym mieszane uczucia, bo pracy nie było a choć podejście do życia mam skrajnie kapitalistyczne, to jednak nie lubię ludzi bez pomocy zostawiać. Jednak dziś sytuacja jest diametralnie inna, pracy nie ma ten kto jej nie chce mieć.

Ja wiem zaraz padną głosy sprzeciwu, ale biorąc pod uwagę, że praktycznie na każdym sklepie w mojej dzielnicy wiszą ogłoszenia typu: "zatrudnię …" , biorąc pod uwagę, że w miasteczku o podobno 40 % bezrobociu moja mama nie mogła znaleźć "chłopa do taczki", to nikt mi nie wmówi że pracy nie ma. Za to są ludzie którzy twierdzą, że za 1000 zł nie chce im się z łóżka wychodzić – tak się składa że jeszcze 4 miesiące temu właśnie za ten tysiąc nie tylko wychodziłam z łóżka, ale i 60 km co dzień do pracy dojeżdżałam.

Teraz wraca jeden z drugim z Anglii czy Irlandii będąc oficjalnie na polskim bezrobotnym i klaruje, że ma bóle brzucha od trzech miesięcy, żąda aby go wyleczyć od ręki, zrobić WSZYSTKIE badania i to szybko bo jutro wylatuje znowu. I bez gadania bo "On mi za to płaci…", oczywiście na tym jednym bezrobotnym żeruje również żona i dwójka dzieci i wszyscy nam za to płacą.


A już alkoholicy jak nam za to płacą… aż się uczciwie pracujący ludzie dziwą gdzie idą ich składki skoro tyle pieniędzy państwo od nich pobiera, a do poradni kardiologicznej dostają termin za 6 miesięcy.

Może to się w końcu ukróci … a może po prostu naiwna jestem.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Podpisuję się obiema "rencamy" pod twoich wpisem. Dla wielu życie z zasiłków i pomocy społecznej stało się zawodem. Do perfekcji opanowali korzystanie z różnego rodzaju form pomocy. Potrafią i wiedzą gdzie i jakie zaświadczenie zdobyć.
Pamiętam, jak swego czasu Lech Wałęsa będąc prezydentem mówił, że ludziom trzeba dać wędkę, a nie rybę.
Kilka lat temu straszliwe huragany na wybrzeżu USA przyległym do zatoki Meksykańskiej spowodowały wiele zniszczeń i pochłonęły wiele ofiar. Powód... nikt nie ratował się mimo, iż był na to czas... ludzie czekali aż ochronią ich służby. Najwięcej ofiar procentowo było wśród zawodowo żyjących z zasiłków społecznych.
I na koniec anegdota zasłyszana przed laty na kazaniu:
Brazylia. Wielka powódź i zalane tysiące km2. Wioski ewakuowane przez wojsko. W jednej z nich siedział na dachu człowiek i powiedział, że on ufa Bogu i Bóg go uchroni. Najpierw podpłynęli sąsiedzi łódką. Odmówił powołując się na ufność w Bogu. Następnie podpłynęła wojskowa amfibia. Odmówił mówiąc to samo, co za pierwszym razem. Wreszcie na koniec przyleciał śmigłowiec ratunkowy. Odpowiedź podobna: ufam Bogu on mnie uchroni.
Powódź przybrała większe rozmiary. Dom się rozleciał, a siedzący na jego dachu człowiek utonął.
Stanął nieszczęśnik na Sądzie przed obliczem Najwyższego i mówi Mu: Panie przecież ja wierzyłem w Ciebie i Tobie ufałem, a Ty żeś mnie nie uratował.
Bóg na to: Jak to? Wszak trzy razy wysyłałem pomoc, ale ty odmówiłeś. jak możesz mówić, że Cie zawiodłem?
Pozdrawiam :)))

Anonimowy pisze...

"Może to się w końcu ukróci … a może po prostu naiwna jestem."
No ja się obawiam, że niestety to drugie :/

pozdrawiam :)
gucio

Anonimowy pisze...

Niestety nie wszystko jest takie proste jak się wydaje Oleno. Poza grupą ewidentnych cwaniaczków, pijaków, opierdalaczy, zdarzają się ludzie autentycznie nie mogący pracować, którym ZUS odebrał rentę (a takich przypadków znam niemało) lub ludzie, których nikt nie chce zatrudnić, biorąc pierwszy przykład z brzegu: byli więźniowie, lub byli narkomani.
I tak jak "czterema łapami" podpisuję się pod tym pomysłem, tak widzę konieczność dostrzeżenia takich przypadków jak powyżej. Ale wcale niekoniecznie to rola dla państwa. Od dawna postuluję w tym w 90% KATOLICKIM!!! kraju stworzenie silnej grupy organizacji charytatywnych niosących pomoc ludziom, którzy z nie własnej winy "wypadli" z systemu. Np. w moim mieście, w pofabrycznych halach można by stworzyć szpitale dla nieubezpieczonych, gdzie pod okiem jednego specjalisty, młodzi rezydenci w ramach fragmentu obowiązkowych staży do specjalizacji (2- 3 miesięcznych??) nabywaliby umiejętności, jednocześnie pomagając ludziom. To również ogromne pole dla wolnotariatu dla np. członków Rodziny Radia Maryja (ha ha ha...), którzy maja usta pełne kościelnych pieśni i miłości bliźniego, a tutaj mogliby pokazać to w praktyce. To pole do popisu zarówno dla służb socjalnych miasta, kościołów i świeckich organizacji charytatywnych jak i dla osób prywatnych chcących pomagać innym. Zgadzam się jednak z Tobą Oleno, że nie powinni się na taką pomoc "załapywać" Ci o których pisałaś. Problem polega tylko na tym, że w naszym kodeksie etycznym, prawodawstwie, istnieje pojęcie "nieudzielenia pomocy". I tak naprawdę nie możemy odmówić działań medycznych nikomu, kto się do nas zgłosi. A w każdym razie musimy wyczerpać wszystkie dostępne metody zdiagnozowania czy tej pomocy wymaga, czy nie. Czyli i tak przechlapane i tak. Zmiana jednego przepisu niczego nie załatwia. Tu trzeba zmienić cały system. Tego to ja już zapewne nie doczekam. Ale nadziei nie tracę.

Anonimowy pisze...

Niesłychanie zdyscyplinowane interpelacje "poselskie" przedmówców !!!
Korzystanie z państwowego wsparcia jest raczej zawodem lżejszym w przebiegu niż miłosny.
W porywach otrzymują od 50 do 350
złociszy+100 dofinansowania do czynszu.To dla tych,co nie mogą z przyczyn zdrowotnych pracować.
Mechanizm koła ratunkowego i wędki nie działa/między innymi!/ dlatego,że nie ma jeszcze projektu ustawy,który zmuszałby pracodawcę do rejestrowania "szarej strefy".
Statystyki są zafałszowane,ponieważ 25% zarejestrowanych w urzędach pracy,tak naprawdę pracuje na czarno,a dzięki rejestracji mają bezpłatną opiekę zdrowotną.
Pracujący na czarno nie domagają się rejestracji,bo następnego dnia mogą pożegnać się z pracą.
W tej kwestii jest cały cmentarz pogrzebanych psów.
Natomiast jest spory odsetek pasożycików społecznych,co to żyją na koszt mamusi,babci,rozanielonego sponsora/ki,na takich mają chwyty mają nie do przebicia.I tę hałastrę należy zagonić ustawą do roboty.Są na ogół cwani od urodzenia,lub wprawy nabywają obcując z uległym materiałem.

Postulat Starego doktóra jest tak słuszny jak stary,bo kto o tym słyszał ?W całości nadaje się na wystąpienie do rajców miejskich.
Zobowiązuję się do podpisania własnym pazurem apelu w tej sprawie.

"Caritas" to najczęściej działania pozorowane mające na celu samorozgrzeszanie się kościoła z grzechu: kochaj bliźniego swego,chociaż trochę jak siebie samego.
"Misja więzienna" Kościoła Zielonoświątkowego,dokarmiająca ubogich i bezdomnych dostała z Banku Żywności UE 1/3 słoiczka dżemu i 1/2 ryżu na osobę,na miesiąc!

Natomiast alkoholików i narkomanów
,którzy nie chcą się leczyć,należy
utylizować na dzień dobry.
Leczenie mają za darmo i nawet wyrok Sądu o przymusowym leczeniu w zakładzie zamkniętym,działa na
nich jak natrętna mucha,którą
wystarczy pacnąć gazetą.
Jeśli już nawet dojdzie do doprowadzenia do szpitala przez Policję w gustownym nowym radiowozie,on następnego dnia MA PRAWO wypisać się na własne życzenie.I już.Nawet jeśli jednocześnie ma wyrok za rozmazywanie po ścianach domowników.Takie moi mili mamy prawo,wyroki za znęcanie są w zawieszeniu ! i oprawca z sali sądowej wraca na łono rodziny,aby doskonalić swoje umiejętności.
Jestem cięta na na tego typu klientów szpitalnych i sądowych i będę głucha na wszelkie argumenty,że to też choroba.
Jak nie chce koła,to niech tonie z wiarą,czy bez.Niestety zazwyczaj on najpierw utopi kilka osób z rodziny.
No cóż... SYSTEM.
Gęsto od Judymów i Siłaczek się zrobiło,więc
idę resocjalizować/czyt./walić głową w mur.Miłym przedmówcom dedykuję "Sejmowe tango"Pawła Kukiza.."kurwiki w twoich oczch wciąż podniecają mnie..."
Propozycja ze średniej półki,na głupawkę niezła.Nie mam czasu szukać linka.Fachowców od neta jest tu ci dostatek.
ZBzykam i pozdrawiam.