No nie mogę sobie odmówić ;-) Na śledziku byłam … tam gdzie zazwyczaj J I jak to na "imprezie" ganiałam szacownych obywateli nadużywających trunków wszelkich. Przy okazji wyszło trochę zamieszania, bo jakoś tak udało nam się złapać nie tego co trzeba, o czym gromko przypomnieli nam zgromadzeni obserwatorzy. Trzeba mu przyznać bronił się biedak dzielnie, ale jak już padnie zadanie bojowe "pomóc człowiekowi" to nie ma zmiłuj. A ten akurat pierwszy na trasie się napatoczył. J Jak pech to pech…
7 lutego 2008
Kamuflaż ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Wyglada na to,że imprezka udała się.Ale żeby siłowo pomogać-to skandal.Czyżby powracała koncepcja
reedukacji nieprawomyślnych w szpitalach psychiatrycznych-
jedynie słusznego Z.S.R.R.
Podżegacze,jak sadzę,nie byli przebierańcami.
Radosnych bali maskowych w karnawale.
Prześlij komentarz